Tym razem udało się niemal w stu procentach. Sąd drugiej instancji zasądził m.in. wszystko to, czego domagał się fotograf, tj. 2000 PLN jako podwójne wynagrodzenie za wykorzystanie fotografii w reklamie:
Jeśli chodzi o dowód autorstwa zdjęcia, to fotograf występował wspólnie ze sfotografowaną modelką po jednej stronie procesu. Zatem dwie osoby w sądzie twierdziły, że zdjęcie jest jego. Sąd w tej sytuacji nie miał wątpliwości, co do przysługiwania fotografowi praw do zdjęcia.
Okazuje się przy tym, że Sąd „wyceniając” zdjęcie oparł się na zeznaniach fotografa i modelki. Uznał je za rzetelne, konkrente i przekonujące. Wycenie fotografa i modelki – 1000 PLN za korzystanie ze zdjęcia w Interncie – przeciwnik nie przeciwstawił żadnego konkretnego argumentu.
Sam proces nie był jednak jedynie o koszt prawa do korzystania ze zdjęcia w Internecie, ale także o zadośćuczynienie za korzystanie z wizerunku i za naruszenie godności, tj. wulgarny kontekst wykorzystania z zdjęcia.
Dodatkowa kwota 5000 PLN zasądzona z tego tytułu musiała naruszającego prawo zaboleć i zapewne dała satysfakcję modelce.
Koszty postępowania fotograf i modelka ponieśli w całości, ponieważ Sąd niestety „zniósł je wzajemnie”. To jest ta łyżka dziegciu w miodzie. Wyniosły one prawdopodobnie 400 PLN.
Taki ogólny wynik procesu sadowego, to w mojej ocenie prawie pełny sukces fotografa i modelki.
Nasuwa się jednak refleksja, że wielka szkoda, że fotograf nie zaznaczył, że wynagrodznie 1000 PLN należy się np. tylko za 3 lata korzystania w Internecie. Tak, jak skonstruował swoje stanowisko, to możliwe, że przeciwnik teraz uważa, że zdjęcie w tym procesie „kupił”…